Archiwum kategorii: Fauna

Świat bobra

            Bobry do doskonali inżynierowie. Najbardziej widocznymi efektami kunsztu inżynierii wodnej tych sympatycznych gryzoni są tamy i żeremia. Bobry umiejętnie wybierają miejsca na budowę zapór. Spiętrzona woda zapewnia schronienie, ukrywa podwodne wejścia do nor czy żeremi, osłania magazyny pokarmu i ułatwia transport budulca…

_DSC0123a
_DSC0126a
_DSC0181a

 

Więcej…

Żubry

DSC_0162a

Pozwólcie przedstawić sobie:
Pan żubr we własnej osobie.
No, pokaż się, żubrze. Zróbże
Minę uprzejmą, żubrze.
                        Żubr, J. Brzechwa

               




Po ostatnich bieszczadzkich wojażach galeria wzbogaciła się o zdjęcia stada żubrów z Mucznego. Wśród statecznych i spokojnie pasących się dorosłych osobników dokazywały najmłodsze pociechy…

Więcej zdjęć…

Wydra

Wydra europejska (Lutra lutra)

Niezwykle sympatyczny mieszkaniec szuwarów, kilka jej zalet opisał Jan Chryzostom Pasek w swoich Pamiętnikach, których fragment przytaczam:

…Przysłał do mnie król JMość pana Straszowskiego, sługę swego, z listami prosząc solenniter o darowanie wydry, którą chowaną miałem, tak rozkoszną, że wolałbym był portem substancyjej mojej dać niżeli onę, com ją tak kochał…
Przeczytawszy listy zacudowałem się: kto to tam o tym zwiastował, i pytam:

           „Dla Boga! cóż to królowi JMości po tym?” Powiedział poseł, że bardzo król JMość żąda i prosi. Ja dopiero, że nie masz tej rzeczy u mnie, co by miała być odmowna królowi JMości. Ale mi było tak miło, jakoby mię ostrym grzebłem po gołej skórze drapał. Posłałem tedy do browarnego arendarza, Żyda, żeby rękawa wydrzanego przysłał mi, który jak przyniesiono, kładę mu na stół i mówię:
           „A toż Waść masz prędką ekspedycyją.
           Ów patrzy: „A, żywa to tu ma być, pieszczona, o którą król JMość uprasza.”
           Ja tedy, pożartowawszy, jużem ją musiał prezentować, a że jej nie było w domu i tam się gdzieś włóczyła po stawach, napiwszy się wódki -wyszliśmy na łąki. Począłem ją wołać jej przezwiskiem, bo się Robakiem nazywała; wyszła mokra z trzciny, poczęła się koło mnie łasić, a potem i poszła za nami do izby. Zdumiał się Straszowski i mówi:
           „A dla Boga! jakże to król tego nie ma kochać, kiedy to tak łaskawe!”
           Odpowiem ja: „To Waść samę tylko łaskawość widzisz i chwalisz; ale dopiero bardziej chwalić będziesz, kiedy obaczysz cnoty.”
           Poszliśmy nad staw; stanąwszy na grobli i mówię: „Robak! trzeba mi ryb dla gości, hul w wodę!” Wydra poszła, wyniosła najpierwej płocicę; drugi raz kazałem: wyniosła szczupaka małego; trzeci raz wyniosła półmiskowego szczupaka, trochę tylko na karku obraziwszy.
           Straszowski się za głowę porwał: „Dla Boga! co to ja widzę!”
           Mówię tedy: „Każesz Waść więcej nosić? Bo ona póty będzie nosiła, póko mi nie będzie zadosyć; i trzeba ryb cebra, nanosi ona, bo ją sieć nic nie kosztuje.”
           Straszowski rzecze: „Już wierzę, kiej widzę; gdyby mi kto powiadał, nie wierzyłbym.”
           Chwycił się bardzo Straszowski tęgo et consensit widząc, że to z mniejszym jego nierówno będzie kłopotem, mihilominus żeby królowi umiał opowiedzieć jej qualitates. Póko nie odjechał, pokazałem mu wszystkie jej umiejętności, które były takie:
           Najpierwej, ze mną sypiała w pościeli, a była tak ochędożna, że nie tylko w pościeli źle nie uczyniła, ale pod łóżkiem nic, ale poszła do jednego miejsca, gdzie jej stawiano skorupkę; to tam dopiero odprawiła swój wczas. Druga: stróż taki w nocy, Panie zachowaj do łóżka przystąpić; chłopcu ledwie pozwoliła z butów [mnie] zzuć, a potem już nie ukazuj się, bo narobiła wrzasku takiego, że się musiał obudzić, choćby najtężej spał. A kiedym był pijany, to ona po piersiach deptała wrzeszcząc tak długo, że obudziła, gdy się kto koło łóżka przechodził. A w dzień spała tak, rozwaliwszy się gdziekolwiek, że choć ją na ręce wziął, to oczów nie rozdziawiła; tak bestyja konfidowała człowiekowi! Surowej ryby, surowego mięsa nie chciała jeść; nawet kiedy w piątek albo w post uwarzono jej kurczę lub gołębię, a nie włożono pietruszki [i nie dano tak, jako] należy, to nie chciała jeść.
           Rozumiała też tak jak owo i pies: „Nie daj ruszać!” Kiedy mię kto poszarpnął za suknią a rzekłem: „Rusza” – to skoczyła z krzykiem przeraźliwym, szarpała za suknią, za nogi, równo ze psem, którego też jednego tylko kochała – zwał się Kapreol, niemiecki, kosmaty – i u niego się wszystkiego nauczyła i inszych sztuk. Z tym psem tylko swoję miała komitywę, że to był izdebny i w drodze bywał z nią wespół. Inszych psów nie lubiła i jak do izby przyszedł, zaraz go wycięła, choćby był najroślejszy chart…

Jan Chryzostom Pasek, Pamiętniki

Więcej zdjęć…